niedziela, 27 października 2013

XXXI Maraton Toruński

Byłem ale jako kibic :)
Pozdrawiam wszystkich, którzy biegli w Toruniu. Miło było Wam kibicować. Uwieczniłem Was na fotkach do których linki macie poniżej. Marcinie nie widziałem Cie na trasie :(
Wieczorkiem, poszedłem rozruszać swoje kości. Małe 10 km, czym to jest do Waszego 42 ;)

Pozdrawiam serdecznie

sobota, 19 października 2013

skarpa - nowy most - starówka i powrót ta sama drogą

Dziś miałem w planie 15km wyszło 14 tez dobrze. Cały czas myślałem że mam z domu do mostu drogowego 8 km a tu wyszło dziś 7. Pewnie coś przy nowym moście zrobili i się trasa skróciła :)

Dzisiejsza TRASA

Wybiegłem o 18.30, było juz ciemno, więc odblaski obowiązkowe i czerwone światełko na rękaw, co by szaleni rowerzyści mnie widzieli. Temperatura 7 stopni, dość chłodno. Zakładam termoaktywne ciuchy i w drogę. Początek ciężki bo dziś przesadziłem z jedzeniem. Zrobiłem gofry i czekoladę no i nie mogłem się oprzeć, zresztą nie tylko ja :D

Po drodze obejrzałem sobie budowany most. Poniżej wyjazd z tunelu w kierunku Wisły



a tu miała być panorama estakady, Fotki robione telefonem, więc wybaczcie jakość, chociaż zawsze może być gorzej

Dalej Lubicką w dół do kolejowego. Po drodze piękne liści pod nogami. Spróbowałem zrobić fotke



No i cel podróży mos drogowy na Starówce

Powrót tą samą drogą. W sumie 14 kilometrów.
W powrotnej drodze już się zimno zrobiło i już myślałem tylko o ciepłym kako w domu :)


wtorek, 15 października 2013

pierwsza "dyszka" po maratonie

Wczoraj, korzystając z nieobecności rodzinki wymknąłem się na trening :) Przebiegłem sobie 10 km. Chciałem zrobić wolny trening ok 6 min/km ale mi nie wyszło. Nie mogłem zwolnić i wyszło 5.39 min/km. Po maratonie nogi same niosą. 

Trening przebiegł już sprawniej niż ostatnio i lekko się mi biegło. Jak wybiegałem było ok 12 stopni, jednak w miarę upływu czasu zrobiło się chłodno. Jak przybiegłem do domu na termometrze było 9,5 stopnia co dało się odczuć na zewnątrz, szczególnie przy wilgotniej koszulce.


Fotke zrobiłem jak było jeszcze jasno, nie mogłem się oprzeć, takie ładne kolory. Niestety fotka nie oddaje rzeczywistości





sobota, 12 października 2013

Truchtem po maratonie

Sobota godzina 20:20, stwierdziłem, że dziś kończą się laby po maratonie i czas na rozruszanie kości. Szukam rzeczy biegowych w szafi, które gdzieś wylądowały, przez nie używanie na jej dnie. Szczególnie ważne dla mnie było znalezienie getrów termoaktywnych. Niespodziewanie dziś zimno się zrobiło i zdecydowałem się, pierwszy raz w tym sezonie na długie spodnie. Niestety powiedzieć łatwo znaleźć trudno. Spodnie przepadły w szafie od poprzedniej zimy i wyszedłem w starych dresach. 

Biegło mi się ciężko dziś. Dwa tygodnie przerwy, brzuch urósł. Zaczyna się ruszać na nowo.
Mapka z dzisiejszego biegu poniżej.




http://www.endomondo.com/workouts/257392596/10739042

środa, 9 października 2013

35 PZU Maraton Warszawski, a było to tak....

Za górami za lasami za wieloma dolinami płynie Wisła przez Stolicę można by powiedzieć.

29 września pobudka o 6.00. nie potrzebowałem budzika, emocje były i owszem, ale kot znajomych, u których spaliśmy był lepszy niż budzik i nie pozwolił mi przespać godziny pobudki. Lepszy bo jak się położył na brzuchu to przynajmniej było ciepło :)

Wstałem lekko niewyspany, zawlokłem się do kuchni (kot ze mną) i zacząłem poranny rytuał maratończyka.
Lekkie śniadanko, bułka z czekoladą, kakao, oczywiście woda i izotonik na bieżąco. w między czasie łazienka też się przytrafiła :)

Szukam, bez skutku termometru na oknie. na oko zimno i za oknem mgła. Wychodzę o 7.15, zimno oraz mgła mnie przywitała. Szczyty wieżowców we mgle widać na fotce poniżej. Wiem już że komunikacja przez most Poniatowskiego nie działa. Do stacji metra idę ok 3 minuty a potem spacer na Stadion Narodowy ok 2,5 km. 


Na moście Poniatowskiego ruch pieszy duży, maratończycy idą na Stadion,

Samochód na którym za chwilę Przemysław Babiarz rozpocznie swój "występ" już czeka i pozuje do zdjęć.


Po dotarciu na Stadion i przebraniu się czas na START. Jak widać poniżej zbieramy się w wyznaczonych strefach czasowych.


Nie omieszkałem i strzeliłem sobie fotkę na tle Stadionu. Zrobił na mnie lepsze wrażenie niż rok temu. 
Tu wyglądam jeszcze tak iż można było robić zdjęcia. skupiony i skoncentrowany na trasie i planie na bieg, jaki w głowie układałem od długiego czasu


No i START! 9.00 Ruszamy. Cel przebiec poniżej 4 godzin, a najlepiej w granicach 3.50.00

Bardzo sprawnie i płynnie. O wiele lepiej niż rok temu. Ten sprawny start spowodował, że nie zobaczyłem się z moimi wiernymi kibicami na 5 kilometrze. Przebiegłem go za szybko, nie zdążyli dojść. Od tej chwili jak tylko słyszałem wuwuzele to patrzałem czy to nie MOI trąbią. Patrzałem i czekałem i doczekałem się ale dopiero na 34 kilometrze (o tym później)

Poniżej jestem ok 12 kilometra jeszcze żwawo i z uśmiechem łykam kilometry


a tu 15 kilometr, wciąż lekko i przyjemnie, ciągle zgodnie z planem. Każde 5 km w około 27 minut. Pełen energii zmierzam do wyznaczonej mety


na 18 kilometrze ładnie się uśmiecham do zdjęcia i ciągle mieszczę się w swoich założeniach - jest dobrze i pojawia się szansa na 3:45.


do 23 kilometra zjadłem część swoich zapasów na drogę :) pół tabliczki czekolady gorzkiej z orzechami, weszła aż miło, tylko się zasłodziłem i na punkcie żywieniowym wlałem w siebie więcej wody niż chciałem. Zostały jeszcze ciastka owsiane z kakao ale zjadłem tylko dwa. Nie miałem już ochoty na więcej. Skorzystałem z bananów wystawionych przy wodopojach. Ważne było aby się nie odwodnić, więc piłem wodę i izotonika. 

No i wreszcie są. Na 33 kilometrze dostaję SMS "Jesteśmy na Metro Wilanowska". Początkowo nie chciałem sprawdzać kto pisze do mnie, ale intuicja podpowiedziała mi, że może rodzinka się dobija. Czytam jesteśmy przy Metrze Wilanowska. No tak, myślę ale gdzie to jest? Aż tak Warszawy nie znam aby to wiedzieć, więc odpisuję tylko "33" z nadzieją że skumają że chodzi o 33 kilometr. Udało się. Słyszę wuwuzele i z daleka już ich widzę. SĄ. Machają. Od razu się lepiej biegnie i siły wracają.





Potem kilometry zaczęły się jakby wydłużać. Do tej pory umykały szybko, teraz już patrzałem i nie mogłem się doczekać kolejnej chorągiewki z oznaczeniem kilometra. Oznaczało to tylko jedno. Nadchodzi ściana. No i tak się stało. 38 kilometr. Czułem się tak, jakby ktoś wyciągnął mi wtyczkę z kontaktu. Brak prądu (sił lub nie wiedzieć czego) nie pozwolił na kontynuowanie biegu, więc urządziłem sobie zwiedzanie. Jak widać poniżej mały spacerek. Zwiedzałem Warszawę.Odpocząłem chwilę i dalej biegniemy, ostatnia prosta, jeszcze 3 kilometry. Stadion już widać. Kibice na trasie bardzo pomagali i zachęcali. 


Od palmy do mety na Stadionie Narodowym jest ok 2,5 kilometra


40 kilometr już na oparach, ale wiem, że na Stadionie ktoś na mnie czeka i już trąbi :) Biegnę dalej


Na moście Poniatowskiego (41 kilometr) doganiam kolegę z firmy, wymieniamy porozumiewawcze spojrzenia i wszystko jasne. Do mety biegniemy razem.


Nie odpuściliśmy do końca. Mimo tłoku na finiszu ramię w ramię z okrzykiem wbiegamy na Stadion, a tam META.

Udało się. Przebiegliśmy MARATON!









Czas netto 03:53:47


Dzięki kochani A,W,N, że byliście ze mną.
Irenko i Marcinie dzięki za wspaniałą gościnę
Pozdrawiam






wtorek, 8 października 2013

dziś trochę Nordic walking dla rozruszania i odciążenia stawów

Dziś pierwszy raz na kijkach ;)

Ciekawe doświadczenie. Przeszedłem 3 km wokół osiedla i się nie zmęczyłem, oddech równiutki jak po spaniu. Pewnie za wolno szedłem. Ciekawa alternatywa na odpoczynek od biegania, aczkolwiek czasami miałem ochotę te kije wyrzucić i pobiec. Dałem rade pierwsze 3 km przeszedłem, ale fanem NW nie zostaje co bieganie to bieganie :)

piątek, 4 października 2013

czas relaksu

po maratonie nadszedł czas odpoczynku. Buty na kołku zawieszone na ok dwa tygodnie. Organizm odpoczywa i się regeneruje.
Już niedługo zacznę ćwiczenia cielesne :) czas rozruszać i nie dać się zastać górnej części ciała.



Zaczynam gromadzić jednocześnie fotki z maratonu, aby je tu umieścić.