środa, 13 listopada 2013

gdzie nogi poniosą

Wróciłem późno z pracy, jeszcze fryzjer mnie dopadł po drodze, a jak już byłem w centrum to nie omieszkałem wskoczyć na ulubione lody ;) 
Ciemno, zimno a buty nieużywane leżą w szafie. Nie mogłem pozwolić aby dalej się tak marnowały. Szybkie przebranie się i o 20.00 juz byłem przed blokiem i czekałem na synchronizację GPSa.

Dziś szczęśliwie szybko się satelita znalazł i w drogę, bez specjalnego planu, po prostu pobiegać. Trochę zimno już było, następnym razem chyba założę cieplejszą czapkę. Biegnąc przypominałem sobie, że rok temu już w zimowych butach biegałem, więc chyba nie jest jeszcze tak źle z pogodą. Przyznam że czekam już na śnieg bo bardzo lobię biegać w zimowej scenerii. 

Pod koniec dzisiejszego treningu przebiegałem kolo małego kościółka w Kaszczorku i zachwycił mnie swoim urokiem. Niestety bateria w mobilce była na tyle słaba, że nie zrobiłem fotek. Nadrobię to następnym razem.

Ku swojemu zdziwieniu przypomniało mi się, że dojście do tego kościoła ze Skarpy jest po długich schodach. Przebiegałem tamtędy wielokrotnie i nie pomyślałem, że jest to super ćwiczenie, odmiana po bieganiu pod górkę na chodniku. Wbiegłem na górę po tych schodach i ze zdziwieniem stwierdziłem, że tętno mi skoczyło, prawie jak na 38 km podczas maratonu. Już wiem, że te schodki będą częściej przeze mnie odwiedzane.
dzisiejsza trasa



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz