Dużo wolno w niedzielę, szczególnie, że nie idzie się do pracy i można poleniuchować z rodzinką. Dziś była mała uroczystość rodzinna (siorka szkoda że Was nie było) no i jak to bywa dobre ciasto :D Niestety na moją zgubę był sernik wiedeński i orzechowiec - pychota. No i przesadziłem, zjadłem chyba tygodniowy limit słodyczy, albo i lepiej, a tu jeszcze szykują się jeszcze jedne urodziny w tym tygodniu...
Mając w pamięci i nie tylko, ostatni kawałek sernika, wieczorem nastąpił bardzo wolny bieg. Skromne 8 kilometrów w tempie ok 6,10/km. Fotek nie robiłem, moja mobilka raczej nie ogarnia zdjęć nocnych
Mapka do obejrzenia.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz