Dziś pojechałem jako kibic i rodzić dziatwy biegającej, a właściwie zaczynającej biegać :) Mają dobry przykład jak nie zostać homokomputerus i/lub homograczus i zaczynają swoją przygodę z bieganiem. Zapał jest wielki, to się liczy.
Bieg zaczął się z małym poślizgiem, dziatwa nieco zmarzła. Na szczęście mieliśmy termos z gorącą herbatą i mamy nadzieję że się nie przeziębią. Byli dzielni i przebiegli swoje zajmując miejsca w środku stawki. Niestety organizatorzy nie przewidzieli dyplomów pamiątkowych i medali dla najmniejszych sportowców. Trochę szkoda bo to ich trzeba wspierać, promować i zachęcać do biegania. Może następnym razem, chociaż jakiś dyplom będzie.
Generalnie, patrząc z boku fajna impreza, w której rok temu biegłem, jednak dziś inne priorytety były. Przy okazji trochę fotek zrobiłem. Niestety mój aparat się popsuł i jest w serwisie więc dziś robiłem zwykłą cyfrówką. Jakość trochę gorsza i ostrość gubił miejscami ale jakieś foty są.
Jestem trochę rozdarty po tym biegu: z jednej strony sentyment (zaczynałem swoje bieganie w zawodach właśnie tam), z drugiej zmiana trasy wyszła na gorsze (3km po wąskiej ścieżce, masakra z wyprzedzaniem), do tego tym razem nie wbiegliśmy do zamku...
OdpowiedzUsuńO zamku słyszałem jak wójt mówił na mecie, że ten który prowadził stawkę nie wbiegł na dziedziniec. Pozostaje pytanie gdzie była obsługa trasy...
OdpowiedzUsuńDziedziniec mi się najbardziej podobał rok temu, więc trochę już mniej mi żal że nie pobiegłem